Sygnałem do napełnienia ptasich karmników z pewnością nie jest nadejście kalendarzowej zimy. W kwestii tej kierować powinniśmy się nie odgórnie ustalonym terminem, a tym, co dzieje się tuż za naszym oknem. Do momentu, gdy otoczenie nie jest okryte białym puchem, a tafle jezior i stawów nie są zamarznięte, ptaki doskonale dają sobie radę, żerując samodzielnie. Dokarmianie ich w tym czasie zazwyczaj przynosi więc więcej szkód niż pożytku. Zbyt wcześnie rozpoczęte dożywianie może zniechęcić gatunki migrujące do odlotu, może też spowodować, że rozleniwione zwierzaki przestaną same szukać odpowiednich dla siebie kęsów. Pamiętajmy, że najbardziej odżywczym pożywieniem jest to, które nasi mali przyjaciele zza okna potrafią zdobyć w terenie. Póki jest więc to możliwe, do takich poszukiwań nie powinniśmy ich zniechęcać.

 

Pierwsze przymrozki to idealny czas na to, by przygotować karmniki i zacząć wrzucać do nich  niewielkie porcje jedzenia. Te nie mają być właściwym posiłkiem, a tylko sygnałem, że w cięższych dniach tu właśnie liczyć będzie można na smaczną przekąskę. Właściwe dokarmianie ptaków odłóżmy na prawdziwą zimę – na czas, w którym wyraźnie wzrasta ptasie zapotrzebowanie energetyczne, a pokarmu wkoło jest niewiele.  Zakończmy je zaś z początkiem marca, w przypadku ptaków owadożernych zaś nieco później, wraz z nastaniem kwietnia. 
 

 

 

Głodne ptaki rzucą się na każdy łatwy do zdobycia kęs jedzenia. Jeśli więc decydujemy się na to, by ułatwić im przetrwanie zimy, nie oddawajmy skrzydlatym zwierzakom niedźwiedziej przysługi, wrzucając do karmnika przypadkowe resztki. Dobrze jest zawczasu poznać ptasie żywieniowe zwyczaje i przygotować naprawdę zdrowe oraz pożywne przekąski.

 

Dobrym daniem dla ptaków są zasobne w tłuszcz, a więc i w niezbędne kalorie pestki słonecznika. W ptasim menu znakomicie sprawdzą się też mieszanki ziaren obfitujące w proso, pszenicę i owies. Ponadto spokojnie sięgać możemy też po orzeszki, owoce świeże bądź suszone, pestki jabłek czy gruszek oraz oczywiście po tak lubianą przez ptaki słoninę. Gotowe sypkie mieszanki ziaren bądź przygotowane do zawieszania kolby lub kule uda nam się dostać w sklepach zoologicznych. W przypadku takich dobrej jakości specjałów możemy być pewni, że dziko żyjące ptaki otrzymają pokarm dla nich odpowiedni, dodatkowo uzupełniony o niezbędne tłuszcze i minerały. Przy okazji pamiętajmy, że zimową porą dziko żyjące ptaki miewają problemy nie tylko z jedzeniem, ale i z wodą. Stąd też, gdy na zewnątrz panuje mróz i zamarzają zbiorniki, w okolicy karmników postarajmy się zamontować poidełka. 
 

 

 

Dokarmienie ptaków zimą to z pewnością duża przyjemność, zwłaszcza wówczas, gdy karmnik znajduje się tuż przed naszym oknem. Decydując się na takie wsparcie, zadbajmy jednak o to, by stołówkę taką uzupełniać regularnie. Ptaki szybko uczą się, gdzie natrafić mogą na pożywienie. Gdy więc przyzwyczaimy je do wybranego przez nas miejsca, a później przestaniemy dostarczać do niego jedzenie, dla małych skrzydlaków może okazać się to naprawdę niebezpieczne. 

 

Umieszczając karmnik w ogrodzie, przede wszystkim pod uwagę wziąć powinniśmy grasujące po okolicy koty. Stołówkę naszą zainstalujmy w tak rozważny sposób, by te pod żadnym pozorem nie mogły się do niej dostać. Jeśli niebezpieczeństwo ataku jest zbyt duże, wybierzmy mocowane wprost do gałęzi kolby i kule.

 

Sól nie jest najlepszym specjałem dla ptaków. W szczególności zimą, gdy trudno jest o wodę, zwierzaki te zdecydowanie powinny jej unikać. Wsypując do karmnika ptasie specjały, zwłaszcza pestki bądź orzechy, zadbajmy o to, by nie były one posypane solą. Pamiętajmy też, że również tak często wywieszana przez nas słonina, zawiera całkiem sporą jej ilość. Specjał taki pochodzić powinien więc prosto z ubojni, nie zaś ze sklepu, gdyż tam najczęściej do czynienia mamy już ze słoniną zakonserwowaną. 

 

Nikogo nie powinien chyba dziwić fakt, że ptaki sięgać powinny tylko po świeże kąski.  Przynosząc nową porcję, sprawdzajmy więc, co dzieje się w naszym karmniku. Słoninę bądź zawierające tłuszcz kule wieszać powinniśmy tylko wówczas, gdy panują mrozy. Pod wpływem wyższej temperatury przekąski te zepsuć potrafią się naprawdę szybko.  

Tekst: Małgorzata Urbanowicz

Zdjęcie: Fotolia.pl